1 listopada 2014

Rozmowy z Matyldą o...



- A ty, co? na cmentarz się nie wybierasz? – spytała Matylda z nieukrywanym zdziwieniem

- Nie!

- Przecież dzisiaj Dzień Wszystkich Świętych, festiwal wiązanek i zniczy, parada jesienno-zimowych kreacji i rewia cmentarnego obciachu – w głosie Matyldy słychać było życzliwą ironię.

- Toteż dlatego nie idę. Jak sama raczyłaś zauważyć, to dzień Wszystkich Świętych obchodzony ku czci wszystkich znanych i nie znanych świętych, a o ile sobie przypominam nikt z moich bliskich i znajomych „spoczywających w pokoju” o żadną „świętość” nie otarł się nawet o koński pazur. Poza tym… - z niechęcią machnęłam ręką dając sygnał do zakończenia rozmowy.

- Poza tym, co? – Matylda nie zamierzała odpuścić ciekawej (tylko dla niej) dyskusji.

- Nie mam ochoty przeciskać się przez tłum wyfiokowanych bab i wysztafirowanych facetów pachnących tandetną wodą kolońską. Tym bardziej nie mam ochoty na niechciane spotkania z osobami widzianymi tylko z okazji corocznych spotkań przy przesadnie ustrojonych grobach. A jeszcze bardziej nie mam ochoty patrzeć na okolicznościowo smutne gęby i pokazową żałobę zakładaną okazjonalnie, jak nowy kapelusz na specjalne okazje! – popatrzyłam na nią gniewnie

- Zawsze to jednak okazja do rozmowy  – Matylda nieznacznie wzruszyła ramionami – oraz dowiedzenia się nowych, być może bardzo ciekawych rzeczy – dodała złośliwie.

- Ciekawych rzeczy, powiadasz? O „drogich zmarłych „ czy wręcz przeciwnie, o tych dziarsko żyjących? - spytałam jadowicie – A miejsce wprost wymarzone do wymiany cmentarnych plotek, zwierzeń i poglądów. Po prostu urocze! Nie dziękuję, postoję.

- I w ogóle na cmentarz nie pójdziesz? 

- Pójdę, oczywiście że pójdę, ale jutro. W Zaduszki. W prawdziwe Święto Zmarłych i tak, jak Kuba Borynowy dam na „wypominki”. No, może nie dosłownie ale chcę w ciszy i spokoju powspominać tych, którzy odeszli zbyt wcześnie i niepotrzebnie… - niechciane łzy popłynęły nieśpiesznie po moich policzkach – i nie potrzebuję do tego żadnej publiczności, a cenzorów tym bardziej!

- W sumie masz rację, prawdziwą żałobę nosi się w sercu i nie macha się nią, jak sztandarem – powiedziała cicho  dyskretnie wycierając lekko zadarty nos - ale w dzisiejszych czasach nawet to jest obliczone na efekt, a raczej żałosne efekciarstwo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz