Codziennie rano
budzę się piękniejsza ale dzisiaj, to już naprawdę przesadziłam. Co mnie
podkusiło żeby w sobotni poranek podziwiać
swoje wątpliwej urody wdzięki – pojęcia nie mam! Widocznie podświadomość
po raz kolejny chciała mi udowodnić, że starość nie zwalnia od głupoty i zawsze
należy o tym pamiętać. Lustracji organoleptycznej się mnie zachciało, to i mam
za swoje! W pierwszym odruchu instynktownie zamknęłam oczy ale myśl taka
zaświtała nieśmiała, że w ten sposób, to chyba niewiele zobaczę i raczej nie
powinnam tak kurczowo powiek zaciskać. Rozebrałam się za przeproszeniem do gaci
i z szeroko otwartymi oczami stanęłam przed lustrem. Histeryczny krzyk rozpaczy
bohatersko stłumiłam w zarodku, bo nie o wrzaski chodziło tylko o rzetelną
ocenę aktualnego stanu posiadania. Pokrzyczeć jeszcze zdążę, ale teraz rozumiem
dlaczego ile razy spojrzę w lustro, to wydaje mi się, że teściowa przyjechała.
Jak powszechnie
wiadomo człowiek ma ciało, a ciało miewa wzdęcia, no i dokładnie tak wyglądam.
Wzdęte grubasidełko na szczupłych od kolan nóżkach. Dobrze wypasiona maciorka, to
przy mnie modelka Versace, która niechcący zgubiła drogę na wybieg. Nieślubne
dziecko Michelena i Barbamamy tudzież marzenie rekina-ludojada.
Z przodu wszędzie
zwałki, wałki i oponki czyli tak zwane „uchwyty szczęścia” w ilościach
dowolnych, a z tyłu sempiterna wyglądająca, jak klasyczny schowek na trampki.
Istny koszmar i horrendum! I pomyśleć, że kiedy byłam zaledwie 20 kilo młodsza,
to na ulicy wszyscy faceci oglądali się za mną do skrętu karku i zwichnięcia oka. Ech…
Namacalnie
czułam jak chandra monstre szatańsko chichocząc zbliża się wielkimi krokami i
tylko czeka żeby mnie udupić, zdołować i melancholią zadławić. Z taką
desperacją wciągnęłam brzuch, że przepona z hukiem walnęła w obojczyki. Ooo! I talia
się pojawiła! Właściwie nędzne jej
wspomnienie, ale zawsze coś!
Stałam tak sobie
na bezdechu podziwiając owo, na nowo odkryte wcięcie kibici i gorączkowo
obmyślałam, co by tu zrobić żeby tak już na zawsze zostało. Jak się doda dwa
do jedenastu, to z prostego rachunku wychodzi, że przeponę nosić powinnam
gdzieś w okolicach szyi, czyli że co? Zrobić sobie z niej wisiorek,
medalion, czy w gustowną kokardę zawiązać? Iii tam! Akurat ten mięsień do zbyt
urodziwych nie należy i trochę głupio bym wyglądała. Nawet bardzo mocno głupio.
Raczej poczekam aż mąż ze szkolenia wróci i standardowo mnie pocieszy chociaż i
tak wiem, co powie. Na wszystkie moje „jestem stara, jestem gruba” zawsze ma jedną
odpowiedź:
- przede wszystkim,
to ty głupia jesteś! Jak schudniesz, to będzie cię mniej, tak? To jaki, to dla
mnie interes żeby kobitę na kilogramach tracić? Do suchych gnatów przytulał się
nie będę!
I jeszcze, nie daj Boże charakter do reszty ci sparszywieje!
A niech to kura
jajem trzaśnie! Może on ma rację..?
Dlaczego piszesz o mnie???? ale na końcu to nie są słowa mojego męża;)
OdpowiedzUsuńuśmiałam się jak rzadko! przepona w charakterze kokardy, to jest to!
OdpowiedzUsuń