- Dawno mnie nie było – Matylda uważnie rozejrzała się dokoła
– ale niewiele się tu zmieniło. Stęskniłaś się?
- Tyle, o ile. Miło, że przypomniałaś sobie o mnie – przyjrzałam
się jej uważnie – Wyjeżdżałaś gdzieś? Wyglądasz coraz lepiej.
- Czego nie można powiedzieć o tobie – szczerość Matyldy była
powalająca – i ta fryzura! Okropność. Zrób coś ze sobą i przestań ludzi
straszyć.
- A ty nie zmieniaj tematu. Wyglądasz jakbyś wróciła z
wakacji. Gdzie cię światami nosiło?
- Terytorialnie nigdzie. Można powiedzieć, że byłam na
dłuższej emigracji wewnętrznej, która jak widać wyszła mi tylko na zdrowie. Na
urodę też – odruchowo poprawiła starannie wypielęgnowane włosy
- To znaczy?
- Zaszyłam się w domu celem przemyślenia kilku spraw. No,
wiesz.. Nowy Rok, nowy etap, nowy rozdział – jak zwykle w tonie Matyldy
zadźwięczała dobrze mi znana nuta wyższości – tobie też radzę zastanowić się
nad sobą i swoim życiem
- A co z moim życiem jest nie tak?! – spytałam zdziwiona –
Mam dom, kochającego męża, pracę, którą lubię…No, ze zdrowiem nie najlepiej,
ale to już wola boska i skrzypce.
- I to ci wystarcza? – popatrzyła na mnie z politowaniem
- A to mało?! Czego chcieć więcej?!
- Nie korcą cię nowe wyzwania, zdobywanie szczytów, walka z
przeciwnościami? – z każdym słowem w głosie Matyldy narastała egzaltacja –
Postanowiłam, że będę wyznaczać sobie nowe cele i zadania. I będę je
realizować, a im trudniej tym lepiej. Dość mam jałowego życia w którym dni
kapią jak woda z niedokręconego kranu i nic się nie dzieje.
- Czy mam rozumieć, że za chwilę pojedziesz zdobywać Czomolungmę i wpław przepłyniesz Kanał Panamski – pozwoliłam sobie na
małą złośliwość – a może zgłosisz swoją kandydaturę na prezydenta. SLD ostatnio
stawia na kobiety, może pokonasz panią Ogórek. Nazwisko masz zdecydowanie lepsze,
hi,hi.
- Głupia jesteś! – w oczach Matyldy zapaliły się
niebezpieczne ogniki – chcę coś zmienić! I zmienię, zobaczysz! Nie będę, tak
jak ty pławiła się w nieruchawym bajorku życiowej stagnacji!
- Ale mnie w tym bajorku dobrze. I bezpiecznie. A skoro tobie
spodobało się życie na beczce prochu, pełnej wydumanych wyzwań, to daj ci Boże
jak najlepiej – uśmiechnęłam się ugodowo – jednakowoż pozwól sobie powiedzieć,
że nie każdy musi tak żyć.
- No, tak! Jedni lubią czekoladę, drudzy jak im nogi śmierdzą…-
popatrzyła na mnie z politowaniem – ale masz rację, niech każdy żyje jak chce,
byle innym życia nie paskudził.