30 marca 2016

Jak dobrymi chęciami PiS piekło brukuje...



Święta, święta i po świętach…
              I szybki powrót do nienormalnej normalności. Z szumnych  apeli prezesa, którymi próbował przed świętami, (zapewne pod wpływem purpuratów) ocieplić  własny wizerunek, niewiele pozostało. 
      Czy nawoływanie do zawieszenia broni i zakopania wojennych toporów do czasu zakończenia papieskiej wizyty rzeczywiście miało służyć znalezieniu kompromisu? 
       Czy było li  tylko mydleniem oczu w celu stworzenia kolejnej ułudy „dobrej woli” i „dobrej zmiany” ze strony nadprezesa i jego pretorianów? 
Obawiam się, że niestety to kolejna zasłona dymna dla ciemnego ludu, który ostatnio jakby coraz mniej w cuda wierzący.
       Patrzcie jaki jestem szlachetny, cały dobrem i miłością wypełniony, a ta wredna opozycja, ci zakłamani targowiczanie nie przyjmują wyciągniętej do zgody ręki i dalej opluwają Ojczyznę, którą tylko ja zbawić mogę by ją ku szczęściu poprowadzić! – takie mniej więcej przesłanie wypuścił prezes z zakłamanych ust swych korali.
         Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wzniosły apel Kaczyńskiego  był obliczony jedynie na stulenie uszu przez opozycję i grzeczne godzenie się na wszystko w imię „dobra narodu” przynajmniej do końca lipca. 
A co potem?! 
Jakiż to „siuprajs” szykuje nam prezes na drugą połowę  roku?
             Dlatego nie wierzę w szczere intencje PiS-u, bo „szczerość” w tej formacji jest synonimem (nie antonimem!)  kłamstwa, obłudy i hipokryzji, żeby nie powiedzieć oszustwa. Już sama zapowiedź poświątecznego spotkania zdaje się to potwierdzać. 
      Kaczyński wymyślił sobie, że spotkanie przewodniczących klubów parlamentarnych sprawę załatwi, a dobrze wytresowani Kuchciński i Terlecki bez specjalnego trudu wypełnią powierzone im zadanie pacyfikacji opozycji w temacie TK i nie tylko w tym, wszak w kontekście szczytu NATO i wizyty Papieża pokażmy światu, że kochamy się, jak bracia, a Komisja Wenecka do spółki z UE niech odpalantuje się trzy kije w bok skoro nad Wisłą taka miłość kwitnie, a Polska silnym (nie)rządem stoi!  
        Ale tym razem sprzątanie własnego guana cudzymi rękami nie za bardzo wyszło prezesowi, bo opozycja, jak jeden mąż i jedna żona ( rzadka rzecz!) obśmiała pomysł do podszewki i kaleson włącznie, jasno oraz bardzo dobitnie dając do zrozumienia, że „panie prezesie, pora wyjść z mysiej dziury i odważnie stawić czoła swoim pomysłom”!
         Nie wiem, co z tego wyniknie i czym skończy się  spotkanie  prezesa z liderami pozostałych partii.   
Uczucia mam mocno mieszane, a nawet lekko wstrząśnięte. Z jednej strony bardzo bym chciała żeby rozwiązanie kryzysu konstytucyjnego bodaj małe światełko ujrzało w tym  tunelu pisowskiej zajadłości, a z drugiej nie wierzę ani w dobrą wolę prezesa, ani w prawdziwość jego deklaracji.   
       Gołym okiem widać, że PiS panicznie boi się opublikowania ostatniego wyroku TK, bo dla prezesa byłby to nielichy policzek i podważenie jego „niezłomności” i wszystkiego, co tam na stanie posiada. Wszak prezes nie po to, w pocie cudzych czół buduje swój obraz zbawcy i dobrodzieja narodu polskiego żeby teraz na jakieś śmierdzące kompromisy z jeszcze bardziej śmierdzącą pretensjami opozycją chodzić! A to warunek podstawowy wszelkich rozmów z PiSem i koło się zamyka. 
        Sporo do powiedzenia miałby tutaj prezydent, gdyby nie nazywał się Duda i miał  bodaj odrobinę szacunku dla ludzi, którzy go wybrali. O pozostałej „ciemnocie” i „gorszym sorcie”  już nawet nie wspomnę.  Polityka, to sztuka możliwości, a p. Duda w przeciwieństwie do prezesa możliwości nie ma żadnych i najwyraźniej nie chce mieć. Woli tańczyć, jak mu Kaczyński zagra, a Ziobro podpowie. Nie wiem,  ze strachu , z wygodnictwa  czy z charakteru, ale na pewno przejdzie do historii jako najbardziej groteskowy prezydent RP.  
       Nie mam bladego pojęcia jaka na tym spotkaniu zostanie przyjęta formuła wyjścia z konstytucyjnego impasu, ale zgłoszenie  przez PiS kolejnego sędziego TK w miejsce kończącego kadencję profesora M. Granata nie wróży dobrze deklarowanym wcześniej chęciom wypracowania zadowalającego  wszystkie strony kompromisu.
          Chyba już nikt nie ma wątpliwości,  że paraliż Trybunału jest jak najbardziej na rękę prezesowi i jego bezwolnym posłomatołkom, którzy bez strażnika Konstytucji spokojnie mogą w zastraszającym tempie rozpieprzać kraj w imię „dobra suwerena”, który (jak sami twierdzą!) dał im do tego i mandat, i prawo. W rachunkach PiS orłem nie jest, bo 19%, to jeszcze nie cały Naród, za to w arogancji, pysze i kłamstwie osiągnął arcymistrzostwo i pobił wszelkie procentowe  normy, o jakich komuna nawet nie śniła. I na tej niwie ciągle pnie się w górę. 
      W dużej mierze sami jesteśmy temu winni, skoro nie chciało się rzyci ruszyć i do urn powędrować, to teraz mamy, co mamy. Obyśmy tylko wyciągnęli wnioski z tej bolesnej lekcji polskiej demokracji i wcale nie chodzi o to żeby PO za wszelką cenę wróciło do władzy, ale żeby PiS przestał nami rządzić. 
A im szybciej, tym lepiej i zdrowiej dla wszystkich.