29 grudnia 2015

Rozmowy z Matyldą o...



- Wszystkiego dobrego po świętach! Tylko, błagam nie proponuj mi niczego do jedzenia! – Matylda znacząco poklepała się po płaskim brzuchu – lekko licząc przytyłam ze dwa kilo!

- wcale nie zamierzam szaleć z gościnnością. Poza tym niewiele mam w lodówce, ale herbaty ci u mnie dostatek – odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- oprotestowałaś święta? – spytała zaskoczona

- raczej urzeczywistniłam chrześcijańską zasadę umiarkowania w jedzeniu i piciu. Jedzenia było akurat, a picia jeszcze mniej – wzruszyłam ramionami – dzięki temu okiełznałam pokusy, uniknęłam zgag, wzdęć i zaparć, że o dodatkowych kilogramach nie wspomnę

- a nie głupio ci było siedzieć przy ubożuchnie zastawionym stole? – spytała zjadliwie – tradycja swoje prawa ma…

- mój portfel też rządzi się swoimi prawami, a jakoś żadna tradycja nie chce zwiększyć jego objętości! – z trudem ukrywałam irytację – ubożuchno wcale nie było, wręcz przeciwnie, tyle ile trzeba żeby nic na zmarnowanie nie poszło!

-  w prezentach też byłaś taka oszczędna? – zjadliwość Matyldy poszybowała dwa oczka wyżej
- raczej praktycznie rozsądna. Na drogie, a tym bardziej  niepraktyczne prezenty mnie nie stać

- raz w roku można poszaleć! Ja poszalałam… - Matylda popatrzyła na mnie z wyższością

- ty możesz być rozrzutna, ja muszę oszczędzać na nowe biodro! – popatrzyłam na nią znacząco – i trzecie zęby, bo licznik nijak nie chce mi być do tyłu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz