16 kwietnia 2016

Rozmowy z Matyldą o.....



- I co ty na to?! – Matylda, jak zwykle z impetem usiadła na fotelu 

- Na co? 

- Nooo… na prezydentową! 

- Bezdennie nijaka krętka blada w drogim opakowaniu – odpowiedziałam mało subtelnie

- Owszem, ciuchy ma niezłe, ale dlaczego milczy tak uparcie? – popatrzyła na mnie uważnie – w końcu jest Pierwszą Damą, więc chyba powinna od czasu do czasu dać głos? Chociażby w sprawie aborcji..

- Powinna, powinna, ale jak widać wybrała milczenie – machnęłam ręką

- Ciekawe dlaczego? – Matylda uparcie drążyła temat 

- Możliwe opcje są trzy. Albo pani Dudowej zakazano publicznych wystąpień w kwestiach społecznych dla „dobra” prezydentury , albo jest to jej forma protestu na bierność i mierność osobistego współspacza – zagięłam kolejny palec -  albo pomimo szumnych zapowiedzi jej strach przed prezesem jest większy niż mężowski.

- Wychodzi na to, że praktycznie została ubezwłasnowolniona! – Matylda aż podskoczyła z irytacji – I co? I tak już do końca będzie  robiła za prezydencką ozdobę na świątecznych laurkach i oficjalnych wystąpieniach?

- Pięć lat nie wieczność i jak dobrze ściśnie  poślady, to jakoś wytrzyma. – nie odmówiłam sobie odrobiny sarkazmu - Pytanie tylko jakim kosztem? 

- Otóż to! Obawiam się, że pani prezydentowa słono zapłaci za polityczne ambicje swojego męża, ale widziały gały, co brały… - w głosie Matyldy nie było słychać współczucia – ale nawet najdroższe ciuchy takiego blamażu  nie przykryją.

- Szczerze mówiąc nie specjalnie jej współczuję, dorosła jest i podobno inteligentna, więc niech ponosi konsekwencje swoich decyzji -  wzruszyłam ramionami – ale prezydenckiej córki trochę mi żal.

- Bo?

- Bo to młoda dziewucha, która dopiero życie zaczyna, a już na starcie rodzice zafundowali jej nielichą sromotę w pełnym wymiarze! Zamiast szacunku i splendoru należnego głowie państwa - kpiny, lekceważenie, pogarda.A takie błoto pryszczy z rozbryzgiem i na długo do człowieka przylega...

- Fakt, rodziców się nie wybiera i teoretycznie dzieci nie odpowiadają za ich uczynki, ale kompromitujący smrodek tej prezydentury długo będzie ciągnął się za nią i za całą rodziną – Matylda ze smutkiem pokiwała głową

- „Wstyd mi za ciebie. Nis­ko upadłeś. Tańczysz, jak ci zag­rają. A kiedy mówią skacz, py­tasz, jak wysoko.”, to chyba ze  Stephena Kinga? – spojrzałam na nią pytająco – ciekawe czy kiedykolwiek prezydent usłyszy te słowa od swojej córki?

- Może już usłyszał. Od żony – Matylda uśmiechnęła się ironicznie – i może właśnie dlatego Pierwsza Dama milcząco wyłamała się z tego politycznego kontredansu…

2 komentarze: