Lubię przy porannej kawie sprawdzić,
co też ciekawego wydarzyło się na
świecie i w jego okolicach. Zaglądam do Internetu, oglądam wiadomości, czasami
słucham radia i coraz częściej mam ochotę uciec na bezludną wyspę, gdzie media
w jakiejkolwiek postaci nie miałyby do mnie dostępu.
Gdziekolwiek by ucha nie nadstawić i oka
nie zawiesić – wszędzie same kataklizmy,
zamachy, polityczne blamaże i inne nieszczęścia. Wszystkie media zgodnie
straszą III wojną światową, a tak po prawdzie, to ona już się toczy. Wystarczy
spojrzeć na mapę geopolityczną świata i policzyć w ilu punktach naszego globu
trwają regularne walki.
Na dzień dzisiejszy oczywiście
tematem numer jeden jest Bliski Wschód, gdzie już nie chodzi o walki w Syrii,
ale raczej o samą Syrię. Rosja swoimi bombardowaniami zaogniła konflikt, fala
uchodźców przybiera na sile, histeria antyislamska narasta, Niemcy wydają
arabską wersję swojej konstytucji, a w
Oregonie znowu jakiś szaleniec zabił kilkanaście osób. Sytuacja w Europie
ostatnimi czasy, jako żywo przypomina okręt z naćpaną po wręby załogą. Statek
idzie na dno, ale oni malują kajuty
w psychodeliczno- abstrakcyjne wzorki.
Z kolei w „polskim piekiełku” coraz
częściej czarci radośnie mieszają ogonami czekając na październikowe wybory i
już szykują diabelskie cyrografy.
Nie pytając nikogo o zdanie Sejm za
pieniądze podatników zmienia swoje logo i ciepłą rączką na początek wydaje 50
tys. Za chwilę wyda jeszcze więcej, bo zmiana logo równa się zmianie wizytówek,
papieru, nadruku na kopertach itd., ale kto by się takimi drobiazgami
przejmował?
Właśnie wyczytałam, że ZUS straszy
wzmożonymi kontrolami zwolnień lekarskich celem wytępienia symulantów, a NFZ
tłumaczy się z kolejek do lekarzy…
Kiedyś były kolejki po mięso, dzisiaj
stoimy w kolejkach po życie…
PiS uparcie chce bulić po 500 zł na
każde dziecko i jest to wyjątkowo
perfidny chwyt wyborczy dający wszelkiej patologii otwartą furtkę do
żerowania na własnych dzieciach, które dla wielu mogą stać się całkiem niezłym
źródłem dochodu, nie zawsze przeznaczanego na rzeczywiste potrzeby licznej
progenitury. A może by tak zainwestować te, nie małe w końcu pieniądze w
darmowe żłobki i przedszkola? Mniej pójdzie na „procentowy przelew” i pożytek społecznie jakby większy, ergo – wychodzi
na to, że PiS popiera patologię!
Co gorsza „pis-uarki” po wygranej w wyborach zamierzają wprowadzić
zmiany w konstytucji i zdecydowanie wzmocnić prezydencką władzę, a to
już jeden krok do autorytaryzmu, którego świetny przykład mamy za wschodnią
granicą. Tymczasem niejaka Beata Szydło bladym, piątkowym świtem zwołała
konferencje prasową i ni mniej, ni
więcej zażądała od pani Premier wejścia do pokerowej rozgrywki wrzucając do
puli projekt ustawy "o minimalnej stawce za godzinę 12 zł".
- Ja dzisiaj mówię sprawdzam pani
premier Ewie Kopacz. Ona obiecuje wiele rzeczy, większość obietnic jest
niespełniona, (...), więc ja mówię dzisiaj o konkretach, mówię: sprawdzam!
Tak na anemicznym przydechu nawoływała pani vice prezes, sprawiając
wrażenie zacinającej się taśmy, bo swoje krótkie przesłanie powtórzyła kilka
razy. A może zwątpiła w zdolność swoich rodaków do przyswajania słowa
mówionego? Od dawna mam wrażenie, że PiS
traktuje Polaków, jak trzydziestomilionową bandę imbecyli odpornych na wszelką wiedzę,
której na wszelki wypadek trzeba założyć mocny kaganiec, przygiąć grzbiety
jarzmem kaczej dyktatury i powalić na kolana, niekoniecznie w celu zmówienia
paciorka.
Partia Kaczyńskiego , jako żywo
przypominają sektę nawiedzonych onanistów,
których jedyną podnietą i motorem działania jest dogodzenie za wszelką cenę panu Prezesowi
i bezrozumne przyklaskiwanie wszystkim jego paranoicznym pomysłom.
Ergo – PiS jest, jak szyszka w
odbycie: ani wyciągnąć, ani wciskać dalej.
Na drugim biegunie politycznej areny Michał
Kamiński wzorem innych posłów postanowił dać się poznać od jeszcze jednej
strony i puścił w sieci piosenkę wyborczą swojego autorstwa – „Proszę Państwa ja nie pękam”. Na szczęście zrezygnował z
tradycyjnej w takich razach muzyki disco-polo, co i tak nie zmienia faktu, że
wypadł dość żałośnie.
Moim skromnym zdaniem pan Kamiński tym
występem ostro pojechał brzeszczotem po jajach, tyle że własnych….
Z innych sukcesów PO należy odnotować
spektakularne zwycięstwo Joanny Kluzik-Rostkowskiej w walce o powrót drożdżówek
na półki szkolnych sklepików. Podjarana, jak Arab kursem pilotażu zapowiada dalszą walkę o kawę, a kto wie –
może nawet o szczyptę soli w stołówkowej zupie?! Łaaał…
Platforma na trzy tygodnie przed wyborami śpiewająco
miota się, jak nie przymierzając gówno w
przeręblu i obawiam się, że nawet
najgrubsza warstwa lukru niewiele może tu zmienić …
Po takiej dawce najświeższych „niusów”
kawa smakuje piołunem, żal dupę ściska, a bezludna wyspa coraz wyraźniej
majaczy na horyzoncie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz