2 października 2015

Enuncjacje, rewelacje....



                    Lubię przy porannej kawie sprawdzić, co też ciekawego wydarzyło się  na świecie i w jego okolicach. Zaglądam do Internetu, oglądam wiadomości, czasami słucham radia i coraz częściej mam ochotę uciec na bezludną wyspę, gdzie media w jakiejkolwiek postaci nie miałyby do mnie dostępu.
                Gdziekolwiek by ucha nie nadstawić i oka nie zawiesić – wszędzie same kataklizmy,  zamachy, polityczne blamaże i inne nieszczęścia. Wszystkie media zgodnie straszą III wojną światową, a tak po prawdzie, to ona już się toczy. Wystarczy spojrzeć na mapę geopolityczną świata i policzyć w ilu punktach naszego globu trwają regularne walki.
                   Na dzień dzisiejszy oczywiście tematem numer jeden jest Bliski Wschód, gdzie już nie chodzi o walki w Syrii, ale raczej o samą Syrię. Rosja swoimi bombardowaniami zaogniła konflikt, fala uchodźców przybiera na sile, histeria antyislamska narasta, Niemcy wydają arabską wersję swojej konstytucji, a  w Oregonie znowu jakiś szaleniec zabił kilkanaście osób. Sytuacja w Europie ostatnimi czasy, jako żywo przypomina okręt z naćpaną po wręby załogą. Statek idzie na dno, ale oni  malują kajuty w  psychodeliczno- abstrakcyjne wzorki.
                  Z kolei w „polskim piekiełku” coraz częściej czarci radośnie mieszają ogonami czekając na październikowe wybory i już szykują diabelskie cyrografy.
                   Nie pytając nikogo o zdanie Sejm za pieniądze podatników zmienia swoje logo i ciepłą rączką na początek wydaje 50 tys. Za chwilę wyda jeszcze więcej, bo zmiana logo równa się zmianie wizytówek, papieru, nadruku na kopertach itd., ale kto by się takimi drobiazgami przejmował?
             Właśnie wyczytałam, że ZUS straszy wzmożonymi kontrolami zwolnień lekarskich celem wytępienia symulantów, a NFZ tłumaczy się z kolejek do lekarzy…
Kiedyś były kolejki po mięso, dzisiaj stoimy w kolejkach po życie…
              PiS uparcie chce bulić po 500 zł na każde dziecko i jest to wyjątkowo  perfidny chwyt wyborczy dający wszelkiej patologii otwartą furtkę do żerowania na własnych dzieciach, które dla wielu mogą stać się całkiem niezłym źródłem dochodu, nie zawsze przeznaczanego na rzeczywiste potrzeby licznej progenitury. A może by tak zainwestować te, nie małe w końcu pieniądze w darmowe żłobki i przedszkola? Mniej pójdzie na „procentowy przelew”  i pożytek społecznie jakby większy, ergo – wychodzi na to, że PiS popiera patologię!
                     Co gorsza  „pis-uarki”  po wygranej w wyborach zamierzają wprowadzić zmiany w konstytucji  i  zdecydowanie wzmocnić prezydencką władzę, a to już jeden krok do autorytaryzmu, którego świetny przykład mamy za wschodnią granicą. Tymczasem niejaka Beata Szydło bladym, piątkowym świtem zwołała konferencje prasową  i ni mniej, ni więcej zażądała od pani Premier wejścia do pokerowej rozgrywki wrzucając do puli projekt ustawy "o minimalnej stawce za godzinę 12 zł".
- Ja dzisiaj mówię sprawdzam pani premier Ewie Kopacz. Ona obiecuje wiele rzeczy, większość obietnic jest niespełniona, (...), więc ja mówię dzisiaj o konkretach, mówię: sprawdzam!
             Tak na anemicznym przydechu  nawoływała pani vice prezes, sprawiając wrażenie zacinającej się taśmy, bo swoje krótkie przesłanie powtórzyła kilka razy. A może zwątpiła w zdolność swoich rodaków do przyswajania słowa mówionego?  Od dawna mam wrażenie, że PiS traktuje Polaków, jak trzydziestomilionową  bandę imbecyli odpornych na wszelką wiedzę, której na wszelki wypadek trzeba założyć mocny kaganiec, przygiąć grzbiety jarzmem kaczej dyktatury i powalić na kolana, niekoniecznie w celu zmówienia paciorka.
                 Partia Kaczyńskiego , jako żywo przypominają  sektę nawiedzonych onanistów, których jedyną podnietą i motorem działania  jest dogodzenie za wszelką cenę panu Prezesowi i bezrozumne przyklaskiwanie wszystkim jego paranoicznym pomysłom.
Ergo – PiS jest, jak szyszka w odbycie: ani wyciągnąć, ani wciskać dalej.
                     Na drugim biegunie politycznej areny Michał Kamiński wzorem innych posłów postanowił dać się poznać od jeszcze jednej strony i puścił w sieci piosenkę wyborczą swojego autorstwa – „Proszę Państwa  ja nie pękam”. Na szczęście zrezygnował z tradycyjnej w takich razach muzyki disco-polo, co i tak nie zmienia faktu, że wypadł dość żałośnie.
 Moim skromnym zdaniem pan Kamiński tym występem ostro pojechał brzeszczotem po jajach, tyle że własnych….
                   Z innych sukcesów PO należy odnotować spektakularne zwycięstwo Joanny Kluzik-Rostkowskiej w walce o powrót drożdżówek na półki szkolnych sklepików. Podjarana, jak Arab kursem pilotażu  zapowiada dalszą walkę o kawę, a kto wie – może nawet o szczyptę soli w stołówkowej zupie?! Łaaał…
                  Platforma na trzy tygodnie przed wyborami śpiewająco miota się, jak nie przymierzając  gówno w przeręblu  i obawiam się, że nawet najgrubsza warstwa lukru niewiele może tu zmienić …
Po takiej dawce najświeższych „niusów” kawa smakuje piołunem, żal dupę ściska, a bezludna wyspa coraz wyraźniej majaczy na horyzoncie…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz