Taka
Jedna znowu dopadła mnie na środku ulicy i zrobiła dziką awanturę z przytupami,
że Misia Uszatka nie ma liście kandydatów. A Taka Jedna wie, co mówi, bo była i
sprawdziła, i Uszatka nie ma wcale! Bardzo dobrze, że sprawdziła ale szkoda, że
go nie ma. Też żałuję. Naród nie miałby problemu z wyborem Prezydenta, a jakby
tak jeszcze dołożyć Koziołka Matołka i Pszczółkę Maję, to już całkiem byłoby
cudnie. Przytulankowo, śmiesznie i pracowicie. Swego czasu, jako praworządny obywatel też zainteresowałam się listą kandydatów na najwyższy urząd RP i nie wiedzieć czemu
Smerfy stanęły mi przed oczami.
Bronisław
Komorowski jako żywo Papę Smerfa przypomina, niby taki dobroduszny, poczciwy i serdeczny,
ale swoje za uszami ma. Niestety, w przeciwieństwie do bajkowego Papcia Smerfa nie posiada
księgi zaklęć i (o)czarowanie społeczeństwa coraz słabiej mu wychodzi. Zwłaszcza
skakaniem po krzesłach w japońskim parlamencie i propagowaniem nowego hasła:
„Polak, Szogun dwa bratanki” zwolenników sobie nie przysporzył. Unikaniem
debaty też nie.
Pieszczoch
PIS-u, czyli Andrzej Duda kreuje się na Ważniaka, a po prawdzie jest tylko marionetką w rękach
„wielkiego” Prezesa i tak tańczy, jak mu Jarosław zagra. A że gra fałszywie, to
i Ważniak, co i raz o własne słowa potyka się boleśnie.Jakoś nie przekonuje
mnie kandydat, który prywatnie jest wrogiem takiego na ten przykład in vitro i jako
poseł gotów był karać więzieniem za takowe bezeceństwa, ale jako Prezydent
będzie za, bo sam jest ojcem i wie
jakie to błogosławieństwo móc dzieci mieć, choć samodzielnie spłodził tylko
jedno. W dodatku tak jest przejęty własną kampanią wyborczą, że nawet w
kościele prowadzi ważne (niewątpliwie!) rozmowy telefoniczne. Ważne oczywiście dla niego, ale ku chwale Ojczyzny i Narodu też.
Natomiast
Paweł Kukiz jak dla mnie, to takie wash&go, czyli Złośnik i Maruda w
jednym, co jak pokazują ostatnie sondaże, o dziwo! przypadło do gustu wielu
Polakom. Jednakowoż jakby nie patrzeć Kukizowi najlepiej wychodzi śpiewanie,
wszak już ładnych parę lat temu wyśpiewywał do spółki z Borysewiczem: „Bo tutaj jest jak jest po prostu. I Ty
dobrze o tym wiesz…” Czyżby już wtedy o prezydenckim stolcu zamyślał??? Tylko
czy Prezydent lansujący mocne uderzenie, wytarte bojówki i porozciągane
podkoszulki może być wiarygodny? Tak czy siak Marudo-Złośnik swego dopiął, bo
na scenie politycznej niczym świetlista kometa zaistniał. Mało tego! Kilku
pretendentów na etat Prezydenta mocno o jego poparcie już teraz zabiega.
Z
kolei Adam Jarubas, to wypisz, wymaluj piękniś czyli Laluś, z każdej strony
chłopczyk układny, cacany i wymuskany. Taki Ken w smerfowym wydaniu. A jaki
zdolny, nawet śpiewać umie chociaż nie potrafi! „Kwiaty we włosach” w jego
wykonaniu normalnie na kolana powalają i zdecydowanie odbierają nadzieję na
lepsze jutro. Tworzyliby piękną parę z Magdaleną Ogórek, która jako Smerfetka (w wersji polish Barbie) oko mniej
wybrednych zachwyca modelową figurą i chudymi nóżkami. Szkoda tylko, że jej
oczy wioną taką pustką bezdenną, co jest wymownym dowodem na to, że oczy są
zwierciadłem duszy. I żaden, nawet najlepszy makijaż tu nie pomoże! Ładna buzia, kuse kiecki i wymuszone uśmiechy
sprawy nie załatwią, a milczenie choć jest złotem, w kampanii wyborczej raczej
szkodzi niż pomaga. Swoją drogą ciekawe
czy Magdalena Ogórek wygrawszy wybory, wzorem ministry Muchy kazałaby się
nazywać Pani Prezydenta? I jak należałoby się zwracać do jej męża? Panie Mężu
Prezydenty? Pierwszy Dżentelmenie? A jeżeli taki z niego gentelman, jak z
koziego zadka waltornia, to co wtedy? No, ale przynajmniej z tłumaczeniem
nazwiska pani Prezydenty nie byłoby
problemu. Madeleine
Cucumber z angielska brzmi nieźle, francuskie Madeleine
Concombre też niczego sobie, trochę gorzej wygląda
hiszpańskie - Magdalena Pepino, a całkiem śmiesznie czeskie - Magdalena Okurka. Na szczęście
nie grozi nam sprawowanie urzędu przez taką Prezydentę, więc nie ma co, martwić
się na zapas.
Kto
to jest Janusz Palikot każdy wie, ale naczelnego Zgrywusa polskiej Smerfolandii
jakoś nie widzę na straży najważniejszego „żyrandola” w kraju. Jeszcze by dla potwierdzenia swoich
poglądów uprawiać konopie w Pałacu Prezydenckim zaczął, a tam metraż na hektary można liczyć,
więc żniwo byłoby obfite, a co za tym idzie Prezydent naćpany po wręby nam by urzędował i coraz to nowe siuprajsy wymyślał.
W
polskiej Smerfolandii nie może zabraknąć
Gargamela i tu w pełnej krasie oraz nieodłącznej muszce objawia się Janusz
Korwin-Mikke. Lata po kraju swoim "Air Korwin One" i za wszelka cenę próbuje upolować
niezdecydowane politycznie Smerfy, żeby w lepkiej rycynie wyborczych obietnic przetopić je
na złoto do własnego użytku. W wolnych chwilach będzie strzelać do górników i
innych niezadowolonych, a kobietom odmówi praw wyborczych, bo na politykę są za
głupie. Tak w ogóle, to kobiety powinny siedzieć w domu i rodzić dzieci. Im
więcej tym lepiej, czego on sam jest wybornym przykładem mogącym pochwalić się
oficjalnie ósemką progenitury. Nieoficjalna liczba potomków polskiego Gargamela
póki, co nie jest znana. Chyba nie chcę na Prezydenta faceta, który gdzie „ptaszka”
umoczy, tam dziecko zostawia, przyzwala na gwałt i lubi strzelać do ludzi.
Reszta smerfo-kandydatów
jest daleko za peletonem i niczym szczególnym nie zachwyca. Pojęcia nie mam kto
zacz Paweł Tanajno,
Balli Marzec, czy Dariusz Łaska. I tak łaska boska, że tym razem żaden nowy Tymiński
znienacka nie objawił się na polskiej ziemi i czarną teczką wymachiwać nie zaczął.
Nie wiem, jak reszta braci Polaków, ale ja mam
problem. Lepsze przy dobrym staniało, a niedziela coraz bliżej i wybrać kogoś
trzeba. Znowu mniejsze zło?
Taka Jedna miała rację…
Szkoda, że Miś Uszatek nie kandyduje…
za to mamy misia Dudę..:-(
OdpowiedzUsuń