15 marca 2015

Rozmowy z Matyldą o ....



- O, matko Polko wieloródko! Ale jestem zmęczona, a jeszcze muszę iść do fryzjera i krawcowej  – Matylda z impetem opadła na fotel i ze znużeniem przymknęła powieki

- Musisz? Jesteś pewna, że musisz?!

- Muszę! Wyglądam jak ostatnie pomietło – odruchowo poprawiła włosy – ty też musisz zrobić coś z tą swoją, pożal się Boże koafiurą, że o reszcie nie wspomnę! Wyglądasz, jak przez okno…

- Nie! w przeciwieństwie do ciebie ja niczego nie muszę – odpowiedziałam twardo – nie muszę za wszelką cenę dbać o resztki urody dogorywające w agonii na mojej twarzy, nie muszę równać do ideału, zabiegać o uwagę innych  i absolutnie nie muszę podobać się wszystkim!

- Przyjaźnić się ze mną też nie musisz? – w głosie Matyldy słychać było zamaskowane ironią zdumienie

- Nie muszę… ale chcę, a to ogromna różnica, nie uważasz? 

- Niby tak… - z Matyldy wyparowała ironia, zostało tylko zdumienie – ale chyba nie do końca? Jednakowoż są rzeczy, które musisz robić…jeść, spać…

- Oddychać – wpadłam jej w słowo –  to są potrzeby niejako pierwotne, fizjologiczne. Wizytę u fryzjera też do nich zaliczysz? Albo kupno nowego kapelusza?

- Ale ja mam silną potrzebę bycia elegancką! – spojrzała na mnie ze złością – chcę dobrze wyglądać i chcę się podobać!

- Chcesz czy musisz? – teraz ja byłam zjadliwie ironiczna

- Chcę...muszę...no…zamierzam… - zacukała się szukając odpowiedniego słowa – oj, w końcu to żadna różnica!

- Ha! I tu się mylisz!  Między „muszę”, a „chcę” pozornie jest wielka przepaść, ale tylko pozornie…

- Bo? – spytała zaciekawiona

-  Słowo „muszę” ma w sobie potężny ładunek presji i nacisku, a tego raczej nikt nie lubi...- pouczyłam ją tonem starej Ciotki-Klotki – w dodatku  sama sobie te kajdany nakładasz - muszę iść do fryzjera. Nie lepiej powiedzieć - chcę ładnie wyglądać. Chcę mieć zdrowe zęby, zamiast - muszę iść do dentysty. Widzisz różnicę?

- Tak jakby…

- Takie małe słowo „chcę”, a wyraża twoją wolę, inklinuje  potrzebę, zachciankę czy kaprys. Nic nie musisz, po prostu chcesz – puściłam do niej oko – byle innym krzywdy nie robić…

- Imperatyw taki malutki? Żyj, jak chcesz ale innym życia nie zatruwaj, co? – w głosie Matyldy pojawiły się dobrze mi znane zjadliwe tony – mimo wszystko podoba mi się taka dewiza życia bez musu-przymusu..

- Dlatego już dawno temu zamieniłam „muszę” na „chcę” i świat od razu zrobił się o te dwie odrobiny piękniejszy – uśmiechnęłam się do niej szeroko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz