20 września 2015

Rozmowy z Matyldą o....



- I co ty na to?! – podekscytowany głos Matyldy niemiłym dysonansem wdarł się w popołudniową ciszę

- Na co? 

- Nooo… na to wszystko?

- A konkretniej? – próbowałam uściślić fakty

- Ta cała sytuacja z uchodźcami… nie wiem co robić? – popatrzyła na mnie bezradnie

- Ty?! A co, ty masz z tym wspólnego?! – moje zdziwienie przerosło Mont Everest – o ile dobrze pamiętam nigdy nie przepadałaś za mieszkańcami Bliskiego Wschodu..

- Bo nie lubię, kiedy kobietę traktuje się niżej osła! – dłonie Matyldy bezwiednie zacisnęły się w pięści – ale tam są matki z dziećmi! Im trzeba jakoś pomóc!

- Aha! I co, zamierzasz zaprosić pod swój dach jakąś panią Nadżalę razem z jej progeniturą? Resztę  jej rodziny też zaprosisz? Bo wiesz, rodzin nie powinno się rozdzielać….- nie odmówiłam sobie odrobiny ironii

- Zaprosić to może nie, ale pieniądze można zebrać, jak myślisz? – popatrzyła na mnie niepewnie – kupić odżywki, pieluchy, ubranka…

- Można, czemu nie, tylko co dalej? – popatrzyłam na nią wymownie – pojedziesz na granicę węgierską czy od razu do Niemiec?

- Przekażę na Czerwony Krzyż! – krzyknęła ze złością – piętrzysz problemy, a ja chcę tylko pomóc!

- To pomagaj, byle z sensem skoro już musisz uspokoić sumienie – wzruszyłam ramionami – a tym czasem poproszę o datek do tej puszki, bo zbieram na węgiel dla pani Kowalskiej…

- Jakiej Kowalskiej? – oczy Matyldy przybrały wielkość kołpaków

- A takiej starszej pani. Dla twojej wiadomości - Polki z dziada pradziada i baby prababy, której emerytura po 40 latach pracy ledwo wystarcza  na bardzo skromne życie, czynsz i niektóre  leki. Na opał już nie, a zima idzie…

- No, tak… oczywiście pomogę pani Kowalskiej, ale… i uchodźcy…- Matylda zacukała się nieco – oni też potrzebują pomocy, nie uważasz?

- I owszem. Ale w przeciwieństwie do pani Kowalskiej objęci są wszelką, możliwą pomocą. Czasami aż nadto! Poza tym uważam, że najpierw trzeba pomóc własnym obywatelom, a dopiero potem myśleć o innych!! Pani Kowalska w przeciwieństwie do uchodźców niczego nie żąda!! – wcale nie chciałam żeby zabrzmiało to tak twardo, ale zabrzmiało – niestety, niczego też nie może się od państwa doprosić… 

- Hmm niby racja…- Matylda w zamyśleniu podrapała się po głowie – ale i tak uważam, że trzeba im pomóc, tym uchodźcom znaczy, a  histeria Polaków  jest mocno przesadzona..

- A co się dziwisz? – wzruszyłam ramionami – jak mówi stare arabskie przysłowie: „Jeśli przyciskasz kota do muru nie dziw się, że miałczy”. 

Czujesz bluesa?


3 komentarze:

  1. Matylda jest rewelacyjna. Nie pomogę jej zbierać dla uchodźców, ale jak wpadnę do Polski to przeslę Pani Kowalskiej kasę na węgiel:))

    OdpowiedzUsuń
  2. sama jestem ciekawa, co Matylda jeszcze wymyśli:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomagać trzeba umieć!

    OdpowiedzUsuń