Dość uważnie obserwując wszelkie działania, zachowania
i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie
mam wątpliwości, że jego młodzieńcze marzenie bycia „emerytowanym zbawicielem
Narodu” wchodzi w fazę konsekwentnej realizacji. Metodę prezes wybrał
prostą, żeby nie powiedzieć prostacką, ale jak widać przemawiającą do wielu
„prawdziwych Polaków”. Okazuje się, że wystarczy uparcie zaklinać rzeczywistość poprzez namolne wmawianie
suwerenowi „dobrej zmiany”, jako skutecznego remedium na wszelkie bolączki tego
świata i utwierdzać go w przekonaniu, że tylko katolicko-nacjonalistyczne
fundamenty polskości mają rację bytu, a tym samym są gwarantem bezpieczeństwa i
dobrobytu. Bardzo sprawnym narzędziem tej metody okazała się pogarda mocno wsparta o ostentacyjne
lekceważenie wszystkiego, co nie jest po myśli Kaczyńskiego, a jakakolwiek
krytyka zbywana jest przez kaczych palatynów magicznym słowem – „pomidor”.
Coraz częściej światłe umysły i różnorakie autorytety bez ogródek nazywają te działania prostą drogą do
autorytaryzmu, teoretycznie niby „miękkiego” czy tam „aksamitnego”, to jednak
groźnego, bo jakby nie patrzeć niosącego
ze sobą ryzyko totalitaryzmu. Przecież już mamy dyktat jednostki, tym bardziej
obrzydliwy, że schowany za „prawem i sprawiedliwością”, co w tym kontekście
całkowicie wypacza sens owych słów i jawnie urąga ich treści.
Dyktatorskie
zapędy Kaczyńskiego znane były od dawna, ale nigdy wcześniej nie realizował ich
w tak chamski sposób i niestety, nikt naprawdę nie wie, co jeszcze nas czeka i
jakie pomysły na „polską demokrację” wylęgną się w kaczym móżdżku prezesa.
Ponoć wzorem dla
Jarosława jest Józef Piłsudski, ale tak po prawdzie kudy kurduplowi do Naczelnika
i Marszałka?! Z nowogrodzkich kuluarów bardziej białoruskim smrodkiem zalatuje,
a jak dobrze ucha nadstawić, to i
szyderczy chichot historii w osobie Josifa Wissarionowicza
usłyszeć można. Być może, pomimo pisowskich specustaw będą nam zaoszczędzone Łubianka
i gułagi, przymusowe psychiatryki dla opozycji i "gorszego sortu",
być może ultrakatolickie msze i powszechna spowiedź dla wszystkich, jak leci nie będą
obowiązkowe, ale kultu jednostki raczej nie unikniemy.
Co prawda na dzień
dzisiejszy mamy żenująco groteskowe wash&go, bo Jarosław dążąc do
świętości brata bezczelnie promuje siebie robiąc z dorobku Lecha trampolinę dla
własnych chorych ambicji, ale obawiam się, że najgorsze dopiero przed nami. I dlatego w niedługim czasie będziemy mieli wylew i zalew pomników ku
czci jedynie słusznego prezydenta RP, jego małżonki i ofiar katastrofy
smoleńskiej.
Tylko czekać, jak w miejsce tych zdekomunizowanych pojawią
się ulice uhonorowane ich imieniem. Przybędzie kaczyńsko -smoleńskich szkół,
rond, zakładów pracy, bibliotek, domów kultury, kuźni, lotnisk, kopalń, kiosków
z gazetami, ścieżek rowerowych, barów mlecznych etc. Potem przyjdzie kolej na matkę rodzicielkę bliźniaczych braci, bo wszak nie może być
gorsza od błogosławionego łona, które wydało na świat spadkobiercę
Lecha w osobie niejakiego Dudy, podobno też prezydenta. Całkiem możliwie, że zostanie uchwalona ustawa nakazująca noszenie poświęconych przez o. Rydzyka znaczków z
Matką Boską Kaczyńską, jako dowód przynależności do kasty wybrańców narodu.
A
zanim ktokolwiek zdąży zachłysnąć się niepomiernym zdumieniem, już i Jarosław będzie nam
patronował z każdego miejsca i o każdej porze niczym Kim Ir Sen czy inny Ceaușescu tudzież Łukaszenka.
Będą akademie ku czci i chwale, marsze poparcia i oczywiście „spontaniczne” wyrazy
uwielbienia skwapliwie transmitowane przez media narodowe, a przez służby
specjalne dokładnie monitorowane. Nie zdziwię się wcale, jak 10 kwietnia
zostanie ustanowiony świętem narodowym, a dzień urodzin bliźniaków świętem
państwowym. Być może w miejsce hodowli koni arabskich za niedługo domeną Polski będzie hodowla kotów dowolnej maści, a jej patronem zostanie błogosławiony
kocur Alik rodem z Żoliborza. Gospodarczo-polityczne oszustwa będą
nadal nobilitowane według uznania prezesa, Konstytucja w dalszym ciągu z uporem łamana, a prawo olewane ciepłym moczem, ale za
to pomników będzie ci u nas dostatek.
Gdyby Lech Kaczyński nie był bratem
prezesa zapewne zostałby dzisiaj uznany za największego wroga PiSu, bo chociaż
nie był on politykiem wielkiej miary, to już prawnikiem był całkiem niezłym, a
co najważniejsze szanował prawo i Konstytucję, doceniał rolę TK i
doskonale rozumiał potrzebę sprawnie działającego wymiaru sprawiedliwości, że o
niezawisłości sądów nie wspomnę. Lech Prezydent, w przeciwieństwie do brata i obecnego (p)rezydenta nie brzydził
się zasięgać rad mądrzejszych od siebie, słuchał prawdziwych ekspertów i choć
często się z nimi nie zgadzał, to jednakowoż potrafił uznać cudze racje dla
dobra suwerena, którym Jarosław i jego notariusz tak chętnie i często wycierają sobie gęby cokolwiek kłamstwem splugawione.
Niespecjalnie
wierzę w życie pozagrobowe, ale jeżeli takowe istnieje, to Lech na Wawelu za
niezły wiatrak robić musi widząc, jak Jarosław bezpardonowy zamordyzm Polakom
funduje, na dodatek ku jego czci i
tak zwanej pamięci. Łatwiej postawić komuś pomniki i obeliski niż realizować jego credo, zwłaszcza
polityczne, ale nadmiar cokołów może odnieść całkiem odwrotny skutek, tym
bardziej gdy polityczną wielkość mierzy się
razem z piedestałem.
Odkąd przeczytałam zwierzenia
prezesa, że ciemną nocą bardzo lubi oglądać widowiskowe rodeo mam nieodparte
wrażenie, że samozwańczy Kaczelnik RP tym właśnie podsyca swoje żądze i sny o potędze
wyobrażając sobie Polskę jako jurnego byka, na którym siedzi dosadnym okrakiem
i z lubością ujeżdża, waląc po bokach nahajem „dobrej zmiany” oraz raz po raz
kłując ostrogami pisowskiej propagandy i
wszechobecnej cenzury. Ale Polacy nie takie rzeczy przetrzymali i nie takim „cowboyom”
dawali radę, więc i Jarosław im nie straszny.
Jednak na miejscu prezesa nie
przeginałabym pisowskiej pały w stronę swawolnej autokracji, bo jak się suweren wkurzy, to
mu dla odmiany taką corridę urządzi, że nawet dobry Boże niewiele pomoże.
Kaczyński sam się o to prosi!
OdpowiedzUsuńi w końcu sie doczeka bo będa przyspieszone wybory
Oby te wybory były, jak najprędzej!
OdpowiedzUsuńPIOTR POCIESZYCIEL
OdpowiedzUsuń