PiS z prezesem Kaczyńskim na czele w
pakiecie świątecznym zafundowali rodakom:
- popis siły nad prawem
- instruktaż łamania Konstytucji i
podstawowych zasad demokracji
- podział Polaków na lepszy i gorszy
sort
- przesłanie nienawiści
- pokazową lekcje chamstwa, kłamstwa
i obłudy
- stek fałszywych obietnic
- agonię nadziei na „dobrą zmianę”
Wisienką na torcie jest uchwalona 22
grudnia 2015 roku ustawa o Trybunale Konstytucyjnym przez znaczącą część Polaków odbierana jako
zapowiedź końca demokracji w Polsce. Dla rządu pozbycie się Trybunału, to także
pozbycie się kłopotu z kwestionowaniem innych pomysłów PiS. Chociażby tego o
nowelizacji ustawy o służbie cywilnej czy ustawy antyterrorystycznej szykowanej
przez tandem Ziobro-Błaszczak, która rządzącym da narzędzia np. do inwigilacji internetu
i pełnej jego cenzury. Nie ma wątpliwości, że PiS dla realizacji swoich
doraźnych celów bez pardonu dąży do całkowitej likwidacji TK odbierając tym
samym prawo obywatelom, samorządom lokalnym, podmiotom gospodarczym i związkom
zawodowym do skarg konstytucyjnych.
Wczorajsza debata sejmowa bez ogródek
ujawniła, że od teraz w Polsce prawem staje się nie Konstytucja, ale założenia
programowe PiS i paranoidalne ambicje jej prezesa. Najprościej rzecz ujmując –
kto ma prezesa ten robi, co i jak chce, łamiąc i depcząc wszelkie zasady oraz standardy
zachowań od parlamentarnych poczynając, a na kulturze osobistej kończąc. Obserwując,
to co dzieje się w naszym kraju żaden, nawet przeciętnie inteligentny człowiek
nie ma wątpliwości, że PiS-wi chodzi o zmianę Konstytucji, a co za tym idzie –
zmianę ustroju, który z demokracją niewiele będzie miał wspólnego.
Odnoszę
wrażenie, że rządzące ugrupowanie zapomniało o jednej bardzo ważnej rzeczy –
państwo, to nie prywatny folwark, na którym można sobie drzewa sadzić do góry
korzeniami, bo ma się akurat takie „widzimisię”. W dodatku sposób w jaki PiS
dąży do wprowadzenia swoich chorych wizji Kaczylandu urąga wszelkiej
przyzwoitości i zwykłej, elementarnej uczciwości.
Kaczyński
zdaje się zapominać, że wyborcza wygrana, choćby nie wiem, jak spektakularna, to
nic innego jak sprawowanie władzy przez pewien określony czas, który
nieoczekiwanie może okazać bardzo krótki. Zafundowanie Polakom jakiegoś
surrealistycznego horroru i ustawienie ich na pozycjach statystów nie może
skończyć się happy endem! Historia uczy,
że nie ma takiej władzy, której nie
można obalić i lepiej żeby prezes o tym pamiętał, bo to on jest sternikiem na
tym okręcie płynącym w kierunku dyktatury…
Podpisuję się pod tymi życzeniami!
OdpowiedzUsuńI ja! Kaczyński prowadzi Polaków do wojny domowej!
OdpowiedzUsuń